"- Szanowni Państwo, to drzewo... to drzewo, które w poprzednim fragmencie Listy... miało symbolizować ukrzyżowany Naród Republiki, to drzewo padło... było spróchniałe niemiłosiernie i nie wytrzymało naporu grudniowej wichury..."

ciąg dalszy pozanurcianej gdybanki w konwencji political fiction, we fragmencie już wcześniej na tym blogu zamieszczonym, bez jakiegokolwiek powiązania z matrycą kształtowania realności... za to pełna znaków i dwuznaczności dla tych, którzy potrafią zejść trzy piętra niżej z chodników słów i korytarzy komunikatów prasowych:

 

 Lista Łazarza część 16:

stolica republiki, siedziba portalu PółnocnyWschód, konferencja autora Listy Łazarza

"- Szanowni Państwo, to drzewo... to drzewo, które w poprzednim fragmencie Listy... miało symbolizować ukrzyżowany Naród Republiki, to drzewo padło... nie wytrzymało naporu grudniowej wichury... około 5. dnia dwunastego miesiąca począł wiać niespotykanie silny wiatr, potem pojawiła się mgła... gdy kierowałem się drogą w stronę Wisły i nie zauważyłem tych wyciągniętych w górę do nieba, niczym skamieniały wyrzut, drewnianych ramion podciętych brutalnie gałęzi, to pomyślałem, że mrok wieczoru i mgła za oknem pojazdu mi je przesłoniły na moment w którym mijałem to niepokojące mnie od dawna miejsce... następnego dnia specjalnie szukałem wzrokiem tego niedostrzeganego przez pędzących kierowców drogowskazu zadumy... niestety, nie było go już... w pierwszej chwili poczułem wściekłość rzucając złorzeczne klątwy przez zaciśnięte usta w stronę nadgorliwych moderatorów sieciowego ruchu idei i symboli... nie mogłem zrozumieć dlaczego... zwykle stare okaleczone drzewo ponacinane w wielu miejscach by uschło pozornie naturalnym biegiem... po co je usuwać tak pośpiesznie tylko dlatego, że jego wizerunek na tle pochmurnego nieba stał się dla kogoś symbolem udręczenia całego narodu...

co im winne najprostsze symbole na tej prastarej ziemi nad Wisłą?

- winne są tego, że ośmielają się trwać...







- tak, tak... to echo dopowiedziało odpowiedź na niezadane pytanie...

echo i miejsce...

miejsce upadku drzewa...

przez wiele tygodni jakaś niedookreślona siła pchała mnie do niego na przełomie listopada i grudnia... musiałem się spieszyć, by utrwalić jego wizerunek zanim - dziś już wiem - zanim padnie pod naporem wiatru historii... grudniowej historii.

Ono padło... nie było świeżych śladów podcinania czy odciągania linami... nie było żadnych świeżych śladów... nawet nie dawało się rozpoznać starego zarysu ramion i blizn wyrwanej uprzednio kory...







pozostał cokolny kikut...

zbiegłem w dół po stoku by podejść bliżej i udokumentować rozmiar upadku... oślizgłe chwasty i jeżyny podcięły mi stopy... poleciałem na twarz w bagienne gęstwiny... nie widać było nawet ludzkich śmieci... tylko przy samej drodze jakieś pojedyncze puszki po piwie... z bliska nie przypominało dostojnego kształtu udręki wyciągniętych w rozpaczy ramion... straszliwie spróchniałe i potrzaskane w proch niemalże, odpoczywało bezpieczne od wiatru i własnego ciężaru...







ile tu już leżało nietknięte niczyim wzrokiem... dzień, dwa... nie wiem... tak naprawdę to wiem, że w tym miejscu widziałem kilka dni temu niepokojący symbol... i w tym samym miejscu dziś widzę potrzaskane szczątki...







ono od dawna obumierało... podcięto szczyt i gałęzie, wyłupano korę i pewnie niejedno dolano w ziemię w okolicach korzeni... ale ono trwało na przekór temu wszystkiemu... i byłoby pięknym symbolem, gdyby nie ten silny wiatr grudniowej historii... obok ujrzałem jakąś młodziutką brzozę ze złamanym pniem bocznym... ustawiła się na godzinę trzecią... kto tam zrozumie poczucie czasu drzew...







tę brzozę również złamał ten sam podmuch wiatru... ale zdrowy pień wytrzymał bez najmniejszych problemów... padła tylko młodziutka odnoga... czemu tak? to proste... nikt jej nie podcinał i nie podtruwał... a może to nie trzecia, a szósta piętnaście... nie wiem... może w najnowszych  raportach morawskich  A. Sterna coś się uda doczytać? swoją drogą to dziwna koincydencja w początku i końcu sieciowego imienia blogerów...

czy ta alfa i omega imienia, to jedno i to samo oblicze źródeł, czy też wiele strumyków zbiega się w jeden wielki nurt wielkiej rzeki ludzkiego pragnienia prawdy? prawdy o tym, co im uczyniono... jedno jest pewne:

te drzewa padły od siły wiatru... tych drzew nie zamordowano... drzew nie.

khm... proszę o wybaczenie, ale

przypominam raz jeszcze o prezentacji profesorów Biniendy i Nowaczyka...

większość z państwa już ją zna jak mniemam?

- nie znać tych prac to cholerne dupodajstwo intelektualne...

- dokładnie. trzeba sobie to wyartykułować po raz kolejny:

uznanie a priori interpretacji medialnie spreparowanych skutków tzw. Zdarzeń Smoleńskich za katastrofę, to przyznanie federacji i jednocześnie sobie samemu swoistego alibi...

powtórzę to wyraźnie:

"uznanie tego za katastrofę to przyznanie alibi organizatorom i realizatorom."

organizatorom, którzy jak chcą to potrafią wysyłać profesjonalne ekipy ratownicze do walki ze skutkami trzęsień ziemi... tsunami... gigantycznych pożarów czy kłótni rodowych z użyciem broni... ekipy chwalone na świecie i cenione przez branże za profesjonalizm... organizatorzy, którzy następnego dnia po wykolejeniu się pociągów zabezpieczają materiał dowodowy poprzez profesjonalną ekipę śledczą wyposażoną w kamery 3d... i to w przypadku, gdy liczba ofiar jest wprost nieporównywalna... aby dochodzić do prawdy, przede wszystkim trzeba chcieć do niej się dokopać... a tam, cóż... prawda została zakopana metr pod ziemią, setkami godzin medialnych manipulacji i górnolotnych deklaracji bez pokrycia.

dziesiątego czwartego obudził się pierwszy legion, jedenastego jedenastego drugi... co będzie w grudniu?

z legionami nie wygrają siłą...

muszą je najpierw rozdzielić na drobne i skłócić..

mogę prosić o trochę wody? strasznie wyschnięte gardło miewam ostatnio od smogu nad krakowskimi uliczkami rozpostartego... kaszlę też zbyt często...

- Przepraszam, że przerwę autorowi na moment korzystając z okazji... ale prosiłbym cię redaktorze Papiet, abyś spacyfikował dyskretnie blogerkę  Rebeliantkę...  strasznie mnie rozprasza awanturami o niepromowanie na stronie głównej portalu jakiegoś autora, którego słowne wypociny bluźnierstwem katolikom piszącym na naszym portalu zalatują już w nagłówkach i lidach... kto to widział, aby się katolicy publicznie o swoje prawa i godność awanturowali? no sami powiedzcie kto? przecież w tym kraju to nienormalne...

- przerażające jest to, że to właśnie wydaje się naszemu inteligentnemu i błyskotliwemu  Łazarzowi normalne... ale wracając do tematu... dlaczego nie zaproponujecie marszowi z 13. przyjście do was bez żadnych warunków, a w miarę możliwości zaoferujecie się, że dołączycie następnego dnia do nich? wzmocnilibyście się tylko nawzajem, a nie osłabilibyście swoje protesty... tak wiem... 10. trochę wspólny... za to 12. jest wasz, a 13. jest ich... tylko, że tak naprawdę to cały grudzień jest ani wasz, ani ich, lecz tych, co stali tam, skąd padły dla zomo i wojska rozkazy... to taka niezależna od okoliczności platforma władzy podczas defilad i obchodów majowych... jeżeli będzie jakaś kurewska wojna, to oni wyślą siły bezpieczeństwa, które z jednakowym brakiem człowieczeństwa będą celować do tych z manifestacji z 12. jak i tych co pójdą dzień później... 10 czwarty i ich wielokrotności w pamięci są za to wspólne... nie miejcie złudzeń...

to, że ktoś parę lat temu naiwnie wierzył, że da się bez ofiar przekształcić to państwo w wolny kraj wolnych ludzi, dawało się jakoś racjonalizować do 10 IV...

po Smoleńsku już nie.

do tamtego momentu wydaje mi się, że było dopuszczalne takie myślenie. dowodem na to jest istnienie i dorobek ipeenu... Po Smoleńsku i antyśledztwie jest już tylko droga do zatracenia. Do samego końca. rozbici na grupki nie obronicie niczego poza swoją jedną lokalną barykadą... a barykady muszą zablokować wszystkie drogi wylotowe z miasta i na niebo uważać w międzyczasie... miasto jest oblężone od dawna, lecz teraz niewidoczny potwór zrzuca maskę za maską... silne wiatry wiejące we wszystkie strony świata lada dzień rozwieją mgłę kłamstwa, a oni, pozbawieni medialnej szaty skurwiałego piaru staną obrzydliwie nadzy w swym pokurczonym braku człowieczeństwa i z braku innych argumentów w końcu przystawią wszystkim niepokornym lufę do skroni... lub jak zwykle do potylicy. Wszystkich nie zabiją... nie są w stanie.

"Jak feniks z popiołów wyklęte powstanie

skazane na zagładę pomnikiem się stanie

skrępowane skrzydła podcięte ramiona

podniesiem do góry jak krwawe znamiona..."

a Tu - ... się z błota podniesie...

dajemy wam na to słowo panowie posłowie

choćby miało to raz jeszcze lat 70 pamięć narodu kosztować.

panowie posłowie po słowie z nowym starym premieroprezydentem federacji,

co szybciej skończy nim być nim to ustawił...

jego ulubieni więźniowie wraz z partnerami biznesowymi wyjdą z cel na urzędy, na wysokie urzędy...

a wysokie urzędy trafią do cel, jak im trwać we wiecznej infamii i pohańbieniu dane będzie...

długo dane nie będzie... tam tak mają... nic osobistego... no, może osobistego na Kaukazie...

- a w tej kwestii to poprosimy o zabranie głosu naszą parę lotną Myszkę i prowadzącego ją ręką Mikiego.

***







***

p. s: ach... w kwestii pana Hopary nie piszę nic, ponieważ nic nie wiem... ale w kraju na antypodach jest trochę upierdliwych blogerów czy wiarusów emigrantów... może tam popytać? warto pamiętać, że służby niesłużbom często zarzucają właśnie bycie służbami... tyle, że tymi złymi... znaczy po drugiej stronie gazowej kurtyny... w naszym kraju panowie wysokich świeczników i funkcji nie są już idealnie działającą maszyną... sporo wpadło w tryby... sporo jest w papierach i kłamstwa lustracyjne ścigają wielu wydawałoby się niezatapialnych ktosiów... a natchnionym szperaczom linków z powalającymi treściami dodam, że miło by było, gdyby szukali nie linków do skanów lecz materiałów, które można w sieciowe linki zamienić... a to już nie ta liga... na uczciwych i pełnych zacięcia historyków liczę... i najzwyklejszy zamęt w historii, który wiele papierów w powietrze siłą wiatru wywieje z zasklepionych szuflad i szaf... kto jest obecnie bardzo "be" na salonie?  komu naprawdę służy backdoor do unii poprzez bazę wojskową w Królewcu? na pewno nie nam moi drodzy... napiszę teraz przewrotnie, że wszyscy istotni świadkowie się samopowieszą... może ich wieszać w końcu przestaną... parę razy to zadziałało w mniejszej skali... i apeluję po raz ostatni... przestańcie już rasować te awionetki... wszystko będzie policzone, każda krzywda wyrządzona najmniejszemu z maleńkich. jak szukacie propozycji do niezależnego i powszechnie szanowanego blogera, który pociągnie wywiad na poziomie to proponuję rolexa. a carcajou przypominam, że miał się dowiedzieć jak to z tym drugim marszem było, nie było...

tym marszem przed którym uciekły polewaczki 11.11.11...

ta ucieczka to zwycięstwo małego marszu, które być może oskrzydliło atak na ten większy? trzeba poszperać popytać o dokładne godziny, może relacje zestawić... mimo wielu niechęci próbujcie ze sobą rozmawiać... wciąż wielu rzeczy nie wiadomo o tym co się wydarzyło 11.11.11 w stolicy... a ta wygrana bitwa to punkt zwrotny w moim mniemaniu. i oni zaczynają sobie z tego zdawać sprawę... maski spadają i wieje coraz mocniej. co kilka pokoleń tak właśnie wieje w grudniowe dni w tym kraju.

***

 

odcinki wcześniejsze:

 

Rozdział I

Lista Łazarza - część 1:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/16519,lista-lazarza-roz-i-czesc-1 

 Lista Łazarza - część 2:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/17660,lista-lazarza-cz-2

 Lista Łazarza - część 3:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/18774,lista-lazarza-cz-3

 Lista Łazarza - część 4:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/19440,lista-lazarza-cz-4

  Lista Łazarza - część 5:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/21570,lista-lazarza-cz-5 

 Lista Łazarza - część 6:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/26693,lista-lazarza-cz-6

 Lista Łazarza - część 7:

 tarczazadumy.nowyekran.net/post/27662,lista-lazarza-cz-7

 Lista Łazarza - część 8:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/28356,lista-lazarza-cz-8

 

Rozdział II

Lista Łazarza - część 9:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/29791,lista-lazarza-cz-9-rozdzial-ii

 Lista Łazarza - część 10:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/31614,lista-lazarza-cz-10

Lista Łazarza - część 11:

  tarczazadumy.nowyekran.net/post/37492,lista-lazarza-cz-11

 Lista Łazarza - część 12:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/37648,lista-lazarza-cz-12-13-xii-2023

 Lista Łazarza - część 13:

 tarczazadumy.nowyekran.net/post/38263,lista-lazarza-cz-13

 Lista Łazarza - część 14:

 tarczazadumy.nowyekran.net/post/41439,lista-lazarza-cz-14

 Lista Łazarza - część 15:

tarczazadumy.nowyekran.net/post/42667,lista-lazarza-cz-15